czwartek, 13 marca 2014

Powtórka z rozrywki czyli poród nr 2

W nawiązaniu do poprzedniego postu... Znów stanęłam przed widmem pobytu w szpitalu. Poród zbliża się wielkimi krokami, wprawdzie 26 tydzień, ale czas tak pędzi, że trzeba się zastanowić gdzie rodzić..?
Mimo moich wielkich starań, poszukiwań, błagań, nie udało mi się znaleźć na Podkarpaciu położnej, która odebrałby poród w domu :( Ta z którą umówiłam się na ostateczną współpracę jest jak najbardziej za takim porodem, ale wprost przyznała, że lekarze w szpitalu by ją zjedli, poza tym trzeba posiadać odpowiedni sprzęt, którego jej się nie opłaca kupować, dla jednego porodu. Zdaje się, że jestem jedyną wariatką w okolicy, chcącą rodzić w swoich czterech ścianach...
Cóż mi pozostało? -rodzić w szpitalu. Ale ale za "jedyne" 2 tys. zł prywatny szpital, udostępni mi salę porodową (przystosowaną do porodów do wody) oraz dwie doby w osobnej salce poporodowej: ja mąż i Młody. Położna zapewniała, że lekarz przy porodzie nie będzie obecny, (jeżeli to oczywiście nie będzie konieczne), będę mogła rodzić w dowolnej pozycji i ogólnie nikt nie będzie się wtrącał i przeszkadzał. Jeżeli nie będziemy chcieli szczepić, poszanują naszą decyzję i nikt nie będzie robił problemów. Brzmi ciekawie, choć to nie to samo co poród w domu, to jednak kamień spadł mi z serca. Nie wiem czy dałabym radę przetrwać pobyt w "normalnym" szpitalu... Tak bardzo chcę tym razem urodzić bezstresowo, naturalnie, intuicyjnie!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz